Pytasz Przyjacielu – Co to jest „Cuore Sportivo”?*

„Dla mnie to nie są liczby, miny wyprzedzanych, pisk opon na światłach. Dla mnie to nie jest turbo, to nie jest opona 225 na 17” feldze. To nie jest prędkość 200 km/h ani wydech Remusa.

Gdy Alfa wyjeżdża zza rogu lub zakrętu i z jej wyglądu, dźwięku, stylu, czuje, z jaka ekspresją wyraża swoją funkcję. Stworzona do drogi. Gdy stoi w miejscu, jest nie na miejscu. W ogóle nie stoi, raczej czai się nad drogą, obejmuje ją. Podchodzę i to, na co faktycznie patrzę, to niekiedy wgniecenia, tanie, skrzypiące plastiki i wytarte siedzenia. A jednak widzę styl emocjonującej przygody, podróży od codzienności, czegoś, co mężczyzna przy piwie określa jako „dawne, dobre czasy”.

Cuore Sportivo to dla mnie duch Alfy, który sprawia, że odwracam za nią głowę i zatrzymuję się koło zaparkowanej na chodniku. To dreszczyk, kiedy sięgam do klamki i drżenie ręki kiedy przekręcam kluczyk w stacyjce. To silnik, który chce ciągle więcej. To proste tłumaczenie: „Chce jeszcze!”. Tylko Alfa tak do mnie mówi. Gdy trzymam ją cały czas na czerwonym polu, ona daje mi znać, że to jej pasuje. Im bardziej się przykładam i daję z siebie więcej jako kierowca, Alfa jedzie coraz lepiej. Im bliżej jestem jej limitów (silnika, zawieszenia, hamulców), tym bardziej odwdzięcza mi się świetnym zachowaniem i nigdy nie mówi „przestań”, zawsze „chcę jeszcze”.

Gdy wracam pod dom po ostrej, naprawdę ostrej jeździe, zostawiam ją chwilę na luzie, żeby równomiernie ostygła i słucham, jak gada silnik, brzdęka stygnący wydech, to wówczas też słyszę „chcę jeszcze”. Alfa to jedyna marka, która mi to mówi.

Goniłem do utraty tchu najprzeróżniejsze, czasem bardzo szybkie samochody, ale nigdy nie słyszałem od nich takiej prośby. Mercedesy, Saaby, Volvo mówią: „dlaczego mi to robisz???”; BMW, Audi: „no OK, potrafię, ale nie wydaje ci się, że lepiej byłoby powoli…”; Renówki, Cytryny: „czyś ty zwariował?”; Impreza GT, Hondy VTEC i inne japońce: „—–” – są jak lodówki: otwierasz drzwiczki, światło się zapala, zamykasz, światło gaśnie –  bez emocji. I jak dotąd, tylko w Alfie znalazłem ten drugi świat, ukryty przed niewtajemniczonymi. To trochę tak, jak ze slickami – zanim ich nie rozgrzejesz, to nie trzymają. Tak samo Alfa – jak się nią smędzisz, to cię denerwuje, ale gdy zaczniesz jej dawać ostro w dupę, zaczynasz czuć, że o to chodzi. I moc nie gra tu aż takiej roli.

Wcześniej, przy innych samochodach nie zdarzyło mi się, abym zbierając się do spania poczuł potrzebę… nie, nie potrzebę, przymus by zasiąść za kierownicą, co zmuszało mnie do zamiany piżamy na ubranie wyjściowe i urządzenie sobie przejażdżki.

Alfa jednak zdecydowanie jest nałogiem! To magia. Miej serce i patrz w serce. I żadne „mędrca szkiełko i oko”. To proste: „Sexy technology” a nie „przewaga dzięki technice”. Coś nieuchwytnego.

Ech bella machina…

I nie zakochałbym się w innym samochodzie. Po prostu.”

/-/ Alfista
Członek Internetowego Klubu Alfa Romeo – IKAR Polska


About the author

Zbigniew Szczygielski

5 komentarzy

  • Lepiej bym tego nie ujął. Świetnie napisane, genialna strona. Pozdrawiam

  • … Niedziela rano, wszyscy jeszcze śpią, a ja po cichutku wymykam się z domu … bo Ona już na mnie czeka:) Kto ? Moja Alfa czeka i się niecierpliwi ” dlaczego mnie tak długo nie było” bo ONA sobie chciała pojezdzić 🙂 Kompletnie niezrozumiała i niewytłumaczalna przypadłość dotykająca większość posiadaczy Alfy Romeo.
    Pozdrawiam:)
    Paweł Włodarski

  • Miałem Alfe spod zarządu Fiata, 156, swietne auto. Czy łapie się na listę budzących pożądanie? Ale to była 2.5v6, i nie da się 156 ocenić chyba obiektywnie przy tym silniku, bo jeździło się naprawdę wspaniałe. Bywały gorsze dni, gdy wkurzała mała sztywność skrętna nadwozia na dojeździe do domu, ale jedna chwila na pełnej i cały dzień znów wydawał się najlepszy 🙂

Historia Alfa Romeo

Kategorie

error: Content is protected !!